no... tak... nalezaloby sie wlasciwie zastanowic za kim wlasciwie jestesmy?
Wlochy to nasz kraj "numer 1" jesli chodzi o urlopy. Maja wspaniala kuchnie, krajobrazy, pogode, wspanialych ludzi, wloskie wino, a poza tym swietnie spiewaja. Przyjrzyjcie sie: jest Fiore, Gatusso, Del Pierro, Totti, Vieri no i oczywiscie ci, ktorzy graja na Euro 2012, nieprzewidywalny Casano oraz Pirlo... Nagranie z roku 2008...
widzieliscie w tle Berlusconiego (3:51)?:) Forza Italia!!!!
No ale Wlosi to cos jeszcze... spojrzcie tutaj: specjalny trening, jak udawac, ze sie zostalo sfaulowanym... to wlasnie cale Wlochy...
oczywiscie ten filmik jest zartem, ale Wlosi juz wielokrotnie udowodnili, ze sa mistrzami w udawaniu.
Ten moment dla ktorego nie bedziemy kibicowac Wlochom wydarzyl sie w 2006... przepraszamy za nich Australio...
"Australian fans can not believe it..." my tez nie... Grosso anty-bohater... Pamietamy rowniez prowokowanie Zidane przez Materaziego ... dosc.... Wlochom mowimy NIE
No wiec Niemcom bedziemy kibicowac...
Mamy tam przeciez zlotoustego Klose....
Mamy Podolskiego...
Disco Polo po niemiecku: Lu, Lu ,Lu ....
Tak.. Tym razem jestesmy za Niemcami .... ...Deutschland... Deutschland...
Nie wazne, gdzie jestes kibicuj polskiej druzynie:)
20.45 Zaczynamy...
Nie tak mialo byc... Polacy probowali na poczatku, starali sie... Potem bylo juz tylko gorzej... Bardzo statyczna gra. Gdy okazalo sie, ze Grecy strzelili przed przerwa i prowadza z Rosja 1:0 w tym momencie przy remisie 0:0 Polski z Czechami, to Rosja i Grecja by awansowala. I co? To Czesci zaatakowali. Polacy grali dalej bardzo pasywnie. Smuda wprowadzil zmiany, ale zdaje mi sie, ze Brozek ani razu nie dotknal pilki przez jakies 20 minut. To tyle w temacie innych graczy poza Trio z Dortmundu. Dzisiaj nie wystarczyli. Polska zegna sie z turniejem i zaskakujaco rowniez Rosja. Z naszej grupy awansuja Grecy i Czesi. Czapki z glow.
Ogladam mecz z daleka od domu, w pokoju hotelowym. Rzucilo mnie do Regensburga.....
Polska gra dobrze. Ladny czysty mecz z obu stron. Nadchodzi 38 minuta. Wasilewski na prawej stronie popelnia zupelnie niepotrzebny faul. Rzut wolny. Arszawin dosrodkowuje i ..... Przegrywamy 0:1 :(
Drugi raz po bledzie w ktory jest zamieszany Wasilewski tracimy bramke. Chcialoby sie powiedziec: Klatwa Wasilewskiego? Nic to, mamy jeszcze cale 45 minut....
Gramy dalej.
Atakujemy , bronimy sie, raz tak, raz tak....
Biegnacy prawym skrzydlem Piszczek zagrywa do Blaszczykowskiego, ktory zbiega do srodka, przyjmuje pilke, mija rywala i pieknie podkreconym strzalem w przeciwlegly rog bamki mija Malafiejewa!
GOOOOOL!!! Błaszczykowski!!!!!!!
Trio z Dortmundu. Moja podpowiedz: grasz dla Dortmundu? Mozesz strzelac. W innym przypadku podaj...
Podsumowujac:'Wszystko w naszych rekach. Teraz trzeba "tylko" wygrac z Czechami.
Emocji bylo sporo. Pelni wiary przystapilismy do kibicowania. 17 minuta Leeeeeewwwwwaaaaannnnddddoooowwwwwsssskkkkiiiii ....
Trio z Dortmundu pokazalo klase.
Potem bylo juz tylko gorzej. Grecy jak to w swoim zwyczaju grali brzydko, na faul. Polacy nie potrafili tego niestety wykorzystac. 11 na 10 i tracimy bramke. Jak to mozliwe?
I wreszcie nadchodzi ten moment. Karny dla Grecji. Tak rodza sie bohaterowie, legendy.... Tyton!
Kibicujemy....
Nadzieja umiera ostatnia. 12-tego mecz z Rosja. Do boju Orly, do boju. Bedziemy kibicowac jak zawsze.
Zachcialo mi sie troszke ostrzejszego plywania :) no to bylo. Oczywiscie jak to zwykle na jeziorze Nieslysz bywa na poczatku wydaje sie, ze wiatru to za duzego nie ma. Zaloga w sile 3 osob zabrala sie do takielunku. Po chwili wyplywamy. Ja jeszcze skacze po pokladzie i sprzatam odbijacze, zwijam linki az wyladowalem na dziobie. Tymczasem jak nie chlusnie.... Pierwsza fala, druga, fala... nie ma zartow. Zwinalem juz line cumownicza, ale jak to wrocic? czekam i czekam... nam brakuje balastu a ja ciagle bezuzyteczny na dziobie. Desperacja i jestem tam gdzie trzeba. Mala chwila strachu...
Nie ma czasu na nostalgie. Zasiadam do steru i plywamy. Idziemy ostro... ostro czujemy fale bijace o burte jachtu. Nie ma zartow. Przy takim wietrze to dopiero widac, ze zaloga musi byc zgrana, ze trzeba balastowac, reagowac na kazdy powiew. Przechyl ciagle za duzy. Walczymy i walczymy. Nie ma juz czasu na zarefowanie grota. Z reszta i tak tego jeszcze nie przecwiczylem przy pomoscie a co dopiero w takich warunkach. Zwrot przez sztag i dalej walka. Adrealina jest... predkosc jest, emocje sa. Jest fajnie....
Wlasnie mija nas wielbiciel windsurfingu... Jak to to on jest szybszy? Ano na to wychodzi. Smiga na tych falach zakonczonych biala piana. Kolejna fala uderza o burte i nas zalewa... Wow... tak to jeszcze nie plywalem...
Ok zmiana. Teraz ja bede balastowal. Chwila spokoju... Kolejny zwrot przez sztag i idziemy w najwieksza zawieruche.... Wyginam sie, skacze po pokladzie.. Podmuchy sa nierowne. To jest to. Nie ma czasu na zastanowienie sie i podziwianie widokow. Trzeba balastowac:) Idziemy przez dluzszy czas i przygotowujemy sie do zwrotu... nagle... chrrrrrrrr.... Co to? Widze, ze grot wlasnie zaczyna sie rozdzierac na 1/3 wysokosci. Szybka reakcja i opuszczamy grota. Byle tylko nie rozdarl sie do konca. Za nim sciagamy go do dolu rozdziera sie na 1/2 dlugosci. Hmm. Mam zle przeczucia. Zwrot i plyniemy na pelnym kursie do pomostu. Mamy jakies 2 kilometry do przeplyniecia. Damy rade? Damy zapada decyzja. Silniczek ciagle schowany. Plyniemy. O dziwo wieje tak, ze nawet na foku nas przechyla, ze trzeba balansowac.
Juz mamy pomost w zasiegu zwrotu.... 100 metrow... 70 metrow... Nagle wiatr sie zmienia i... oddalamy sie. Moje Micro na foku nie idzie pod wiatr... przestaje sie sluchac. Nie ma rady, musze zrolowac foka. Walcze jakies 10 minut i udaje sie. Na szczescie nie odplynelismy za daleko. Teraz jeszcze tylko zamontowanie silnika i droga staje otworem. Doplywamy. Nieszczescia chodza parami wiec okazuje sie rowniez, ze bojki nie ma. No ladnie. Przygotowujemy akcje poszukiwawcza.... Po chwili jednak gdzies tam dostrzegam czerwona plame pod woda. Jest. Na razie to musi wystarczyc. Wyplywamy na silniku w strone bojki z bosakiem w rekach. Z pomostu nakierowuja nas na wlasciwy kurs. Silnik stop... Wsteczny... 4 metry... 3... 2... 1... lapie bojke.... Teraz szybko na lad i powrot...
Fajnie bylo, szkoda, ze tak sie skonczylo po jakiejs 1 godzine i 30 minutach plywania.
Zagle byly juz wydmuchane? Czy za duzy wiatr i powinnismy zmniejszyc powierzchnie grota? Nie wiem. Fakt, ze grot wyglada tak:
Zobaczymy co sie da zrobic... Zaglomistrz w Szczecinie juz zaciera rece:)
Powiem tylko, ze my dalismy rade bardziej jak oni :)
Moim zdaniem u nas bylo jakies 6 w skali Beauforta. Tutaj bylo tylko 5.
na zakonczenie wpisu piosenka, jak mi w duszy gra:)