Etykiety

wtorek, 17 kwietnia 2012

Day 11/ dzień 11 okolice Cameron, AZ

16.04.2012

Dzisiaj mamy wyjazd około 9.00. Cel: zobaczyć jak najwiecej obiektów oddalonych od naszej bazy nie wiecej niż 50 mil. Niezłe wyzwanie. Strzelam, ze skończy się to na jakiś 250 milach przejechanych w ciagu całego dnia. Zamelduje na końcu. Tylko, żeby Flagstaff pozwoliło nam przejechać przez swoje okolice. Ostatnio się nie pozwoliło :( Sprawdzam pogodę przed śniadaniem: aktualnie -2 stopnie, 0% szans na deszcz. W południe 14 stopni i cały czas słoneczko. Super.

Mój palec u nogi ma się zdecydowanie lepiej. Tylko w małej części czerwony. Uff.

Po jakis 20 milach w kierunku Flagstaff skręcamy w lewo. Chcemy odwiedzić Pueblo Wupatki. Miejsce to w chwili swojej swietnosci liczylo około 100 pokoi i zostało wybudowane przez Indian Sinagua w roku 1100. Liczy się, ze do roku 1182 żyło w tym miejscu ponad 100 członków plemienia. Tutaj mieszkali ci znaczniejsi, np. szamani, wodzowie i inni sprawujący istotne funkcje. W promieniu kilkudziesięciu mil mieszkali mniej znaczniejsci członkowie plemienia.

Pueblo Wupatki posiadało rownież własny amfiteatr, boisko do gry w piłkę oraz "dmuchajacy dół" - blowhole. Blowhole tworzą podziemne pomieszczenia połączone ze sobą i posiadające jeden wspólny otwór na powierzchni. Ciekawe jest, ze gdy powietrze na powierzchni jest cieplejsze niż w blowhole- wtedy jest wciągane do podziemnych pomieszczeń prz otwór. Gdy powietrze na powierzchni jest zimniejsze niż w podziemnych pomieszczeniach - wtedy jest wypychane w górę. Da się to rzeczywiście wyczuć. Dzisiaj blowhole wdychal:). Indianie wierzyli, ze to jest oddech Boga Wiatru.

Zanim Indianie Sinagua zbudowali Pueblo Wupatki, żyli w swoistych ziemiankach w niedalekiej odległości od Kratera Sunset. Krater ten jest typu wulkanicznego i uaktywnil się w roku 1064 zmuszając Indian Sinagua do opuszczenia swoich dotychczasowych domostw i wędrówki. Lawa popłynęła nawet przez 10 km (np. W kierunku północno-wschodnim). Odwiedzilismy do miejsce.


Sunset Crater
Moje obuwie na dzisiaj w związku z mała kontuzja:)

Jadąc do Sunset Crater napotkalismy sportowcow trenujacych chodzenie. Wypisz wymaluj Korzeniowski x2 :)

Następnie udalismy się do Walnut Canyon. W tym miejscu Indianie Sinagua budowali mieszkania bezpośrednio pod polkami skalnymi. Zbudowali ponad 80 pomieszczeń w latach 1125-1250. Po mniej wiecej 100 latach opuścili to miejsce. Nie jest jasne dlaczego, z drugiej strony wyobraźcie tylko sobie, ze nie mieli tu wody i musieli składowac np. Śnieg w dzbanach, żeby zapewnić sobie wodę w porach suchych, gdy nie mogli łapać wody splywajacej w dół po skałach ( wodę, która kapala im bezpośrednio przed wejściem do pomieszczenia). Mogli palić ogniska w swoich pomieszczeniach (widać osmolone ściany) w prosty sposób: pozostawali otwór na samym dole drzwi nie zasłonięty jednocześnie pozostawiając jeden otwór na górze pod Polka. Zapewniali sobie w ten sposob ciąg. Ciekawe, jak radzili sobie z katarem:)

Przy okazji udało mi się dostrzec starego przyjaciela Sepnika rozoglowego szybujacego wewnątrz Kanionu.
Udało mi się rowniez złapać innego rodzaju drapieżniki przelatujace nad Kanionem

Następny przystanek to Krater Barringera. Widok nas zdecydowanie rozczarował. 1250 metrow średnicy? Nie wydaje mi się. Coś się tutaj nie zgadza. Muzeum mieszczące się w tym miejscu próbuje ratować twarz tego miejsca. Jest w porządku, ale nie potrafi wymazać naszego rozczarowania. Do tego zdzieraja na biletach wstępu.
Wyruszamy w drogę powrotną do Cameron lecz tym razem wybieramy drogę prowadząca przez rezerwat Indian Hopi. W rezerwacie Nawaho mieszkamy juz od dwóch dni, ale Hopi to ci szczególni Indianie, którzy dbają najmocniej w tych rejonach o wlasne tradycje. Kierujemy się w stronę Second Messa.

Zaskakują nas ciagle tutaj (w USA) wielkie przestrzenie. Teraz jest podobnie: wielka przestrzeń, droga prosta, jak drut. Co jakiś czas mijamy pojedyncze domy, w których mieszkają Indianie. Te budynki oddalone są od siebie. Nie ma się totalnie wrażenia przepelnienia. Można powiedzieć, ze te budynki nie psują roztaczajacego się krajobrazu. Jeden pod jakaś skala inny otoczony wyłącznie preria.
Powyżej widoczne na zdjęciu palik i druty są typowe tutaj. Ciągną się według głównych dróg. Ponieważ są tutaj tak zwane "otwarte rancha" bydło, konie chodzą sobie swobodnie po tych wielkich terenach. Ale wejście na drogę jest zabronione:)
Dojeżdżamy do Second Messa (to juz Indianie Hopi). Kierujemy się w stronę Najstarszej wioski istniejącej nieprzerwanie od 1100 roku. Zbudowanej na trzeciej Messie. Messa to taka polka skalna. Nie ma elektryczności, wode trzeba dowozic. Domki są tam budowane w tradycyjny sposób, jak za dawnych czasów.

Komfrontujemy nasze wyobrażenia z rzeczywistością. Parkujemy samochód w samym środku wioski.... Hym co by tu powiedzieć... Częściowo stare domki są ( w nie najlepszym stanie trzeba zaznaczyć) czasami połączone z "nowoczesnymi domami" zbudowanymi z.... Czego popadnie. Widzimy tylko wolno walesajace się psy i kilkoro dzieci. Po chwili dostrzegam staruszke, która udaje się na stronę chyba. Zagaduje do nas i pierwsze co mówi to "możemy swobodnie chodzić po wiosce, ale żadnych zdjęć. Ciekawe, ze jadąc tutaj zagadalem do dziewczyny z wioski idącego właśnie do wioski, powiedziała, ze mieszkańcy powinni się zgodzić na zdjęcia przy przeliczniku jedno zdjęcie - 5 dolcow. Rozmawiam z nią o wiosce. Potwierdza, ze nie maja elektryczności ani bieżącej wody- wodę muszą dowozic. Pytam dlaczego te stare domki nie są w lepszym stanie? Odpowiedz jest trzeba powiedziec logiczna: jak tylko ktoś odbuduje stary dom- pojawia się inny członek plemienia twierdząc, ze tutaj właśnie jego przodkowie mieszkali. No i konflikt murowany.

Przykre, no ale brzmi znajomo. Nie decyduje się na zdjęcia wioski. Nie uważam, ze ten obraz byłby promocja tego miejsca. Stara Indianka, z która rozmawiałem nazywa się "Sayesnium" co znaczy "ta wysoko w gwiazdach".
Ziemia Indian Hopi

Dzisiaj przejechalismy jakies 290 mil. Nie pomylilem sie zbyt mocno. Jutro opuszczamy goszczących nas w Cameron Trading Post Indian Nawaho i jedziemy zwiedzić Antylopa Canyon. Planowany jest nocleg w miejscowości Kayenta
I jeszcze: w Cameron Indianie mieszkają miedzy innymi tak:

Na koniec zdjęcia typu znajdź jaszczurke:)
Dobranoc:)

1 komentarz:

  1. Fajne buty trekingowe ;) pozdrowienia serdecznie Z.

    OdpowiedzUsuń