Dzisiaj mamy w planach zwiedzanie Monument Valley. Oczywiście jest to święte miejsce Indian Nawaho. Zastanawiałem się, czy wynająć przewodnika i pojechać dalej niż wytyczona, jedyna (27 kilometrowa) trasa dla turystów niezorganizowanych. Ostatecznie postanowiliśmy podjąć decyzje po przyjeździe do Centrum Turystycznego. Zdecydowaliśmy się na samodzielna podróż, pomimo usilnych namów miejscowej ludności;). Nie są nachalni, tylko w każdym sklepiku proponują wycieczki jeepami albo konno. Na pól lub cały dzień itp.itd.
Chyba nie byla to zła decyzja. Miejsce jest osobliwe (nazywają je tutaj ósmym cudem swiata) ale nie wzięło nas aż tak bardzo za serca. Owszem warto zobaczyć nie powiem. Jazda w piachu i po kamieniach tez sprawiła frajdę. Najedlismy się dzisiaj rowniez sporo czerwonego proszku.
Co widzicie poniżej? Skorpiona? Skrzydła Anioła?
Ja zobaczylem smoka:)W kazdym razie na koniach Dolina nie robi zadnego wrazenia
Najmocniej kąpiel piaskowa odczul Mr. Buick.
O godzinie 13 byliśmy juz po imprezie Akurat czas na obiad. Pojechaliśmy na przeciwko do Gouldings Lodge. Miejsce to jest dzisiaj complexem hotelowym z restauracja, sklepem pamiątkowym i muzeum opowiadającym historie powstania Gouldings Trading Post. Miejsce to założył w 1921 roku Harry Goulding po kupieniu 640 akrow ziemi. Wtedy ziemie te nie leżały jeszcze w strefie Rezerwatu Indian Nawaho. Harry przywiózł tutaj swoją żonę, ponoć mocno młodsza o imieniu Leone,która nazywał Mike, bo Leone było mu zbyt trudno literowac. Po co to robil nie podają... W każdym razie przez pierwszy rok mieszkali w namiocie, handlowali z Indianami w końcu wybudowali Przystanek Pocztowy jak należy. Dylizanse śmigaly tu co tydzień na trasie Tombstone do L..bridge. Za jedyne 8 dolcow. Można wsiasc tutaj do jednego z takich dylizansow.
Poniżej widok na Dolinę z Gouldings Lodge
To oni: Harry i Mike skontaktowali sie z Johnem Fordem, ktory zakochal sie w tym miejscu i kręcił swoje filmy. Przy okazji rozsławil to miejsce. W muzeum jest wiele miejsca poświęconego rownież Johnowi Wayne, który oczywiście jest ikona westernow. Sam Ronald Regan wystosował list z podziękowaniami. Można tu rownież zobaczyć sporo zdjęć Harrego i Mike'e których nie ma juz wsród nas. Odeszli prawdopodobnie do Krainy Wiecznie Jeżdżących Dylizansow.
Tutaj spotkaliśmy rownież Chrisa z kolega. Oboje jadą z Południowej Karoliny do Kalifornii, a konkretnie do San Francisco :) Zamierzają przejechać 4200 mil. Wyruszyli w marcu tego roku. Trochę mil im jeszcze zostało. Ludzie z pasja. Namiot i spiwory woza ze sobą.
Ponieważ juz przed 4.00 pm jesteśmy w hotelu: czas na pranie.
Nie spodziewaliśmy, ze zwiedzanie Doliny Monumentow zajmie nam tak niewiele i nie zaplanowaliśmy nic ponadto. Rozwazalismy ad hoc jeszcze Kanion De Chelly, ale pani z Centrum Turystycznego nam to skutecznie odradzila. Powiedziała, ze tam to to samo co tu tylko widziane z góry. A juz miałem uruchamiać silnik. Oszczędzilo to nam jakies 6 godzin zajęć.
Witajcie Zuchy
OdpowiedzUsuńKażdy dzień zaczynam od prześledzenia Waszych wyczynów.Pokażcie się,myślę, że macie parę kg mniej.
Pozdrawiam mama B.
Dzien dobry:) zdrowe amerykanskie jedzenie dba o to, zebysmy za bardzo tych kilogramow nie zgubili;)
OdpowiedzUsuń